niedziela, 17 maja 2015

Rozdział X

  Wena odpłynęła i nie wydaje mi się, żeby miała szybko wrócić :c  Ale muszę napisać, bo obiecałam sobie, że będę pisać. Dopiero teraz zauważyłam, że wątek troszkę zbyt się rozwinął i może zająć dość sporo czasu, zanim dojdę do czegoś konkretnego, bywa. Ale będę kontynuować w takim tempie w jakim zaczęłam. Miłego czytania. Pamiętajcie, każdy komentarz jest dla mnie wiele wart i niesamowicie motywuje do dalszego pisania ;)

*******************************************************************************
  -Ol... Oli...Oliwier!- Szarpnięcie. Błyskawicznie otworzyłem oczy. Gdzie byłem? Rozejrzałem się wciąż niezbyt przytomnie. Leżałem na twardym chodniku. Przede mną ktoś klęczał. Kto to był?
 -Całe szczęście, nic ci nie jest. Co tu robisz? Dobrze się czujesz? Co się w ogóle stało? -Głos brzmiał dziwnie znajomo. Zmrużyłem lekko oczy i dopiero po chwili rozpoznałem chłopaka przy mnie. Desmont. Na jego twarzy wciąż były siniaki przypominające o niedawnym pobiciu. Niedawnym... Cholera!
 -Który dzisiaj jest!? -Wstałem energicznie, co wywołało zawroty głowy. Chwyciłem się ramienia chłopaka. Poczułem lekko zarysowane mięśnie pod ciepłą bluzą. Patrzył na mnie z troską.
 -10 stycznia. Zniknąłeś 5 dni temu. Nawet nie wiesz jak się martwiłem. -Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na niego podejrzliwie.
 -O mnie nikt się nie martwi.- Wymamrotałem. Mój głos brzmiał jakbym oświadczał mu że za chwilę go zabije. Idealnie.- Powinieneś mnie zostawić, twoja dziewczyna prawie mnie zabiła. Gdyby nie...- Za dużo gadam. Dlaczego przy nim tak dużo mówię? Przecież zawsze wszystko zostawało w mojej głowie. A teraz? Paplam jak jakaś pieprzona nastolatka.
 -Gdyby nie co? Jak niby moja dziewczyna mogła cię zabić? Nie rozumiem.
 -Bo jesteś tępy. -Wciąż z nim rozmawiałem? Po cholerę? Przecież.. -Gdybyś nie był idiotą to byś ze mną nie gadał. Proste.
    Wstałem bez jego pomocy. Widać działanie leku nasennego minęło. Nic mi nie było, ale wspomnienie miękkiego materaca pozostało. Zaraz... Kurtka!  Miałem ją na sobie i chyba tylko dzięki temu przeżyłem drzemkę na lodowatym chodniku. 
 -Słuchaj chcę po prostu szczerze pogadać i podziękować.
 -Heeeee? Podziękować? Za co? Przecież gdyby nie ja to do niczego by nie doszło?
 -Kurde, nie ułatwiasz, okej? Pomogłeś mi, gdyby nie ty to nie wiem co by mi zrobili. Koniec tematu, ok?
 -To ty zacząłeś tę rozmowę, nie ja. Możesz skończyć kiedy zechcesz.
        Włożyłem ręce do kieszeni i ruszyłem przed siebie. Zaraz mnie dogonił i wyrównał krok. Popatrzyłem na niego i mimowolnie lekko się uśmiechnąłem. Zauważył to i zaraz wyszczerzył zęby w odpowiedzi.
 -O co chodzi z Jeni? Znaczy z moją laską? Nie możliwe, żeby chciała coś ci zrobić. Ona...
 -Gdy wracałem ze szkoły stanęła mi na drodze. Zaczęła ryczeć, i prosić mnie, żebym się z tobą nie zadawał. Powiedziałem jej prawdę, czyli że to ty się przyczepiłeś -w tym momencie znowu się uśmiechnął, sukinsyn.- i że powinna pogadać ale z tobą. Jeszcze chwile się o coś kłóciłyśmy i dała mi w twarz. Miała jakiś pierścionek z igiełką, na którą coś wylała. Próbowała mnie otruć i...
 -Co cię uratowało?
 -Chyba tylko jej mała wiedza na temat trucizn. 
 -Nie wierzę... ale z tego wynika że.. nie przeżyłbyś 5 nocy na betonie. Ukrywasz coś?
 -Po pierwsze to nie jesteśmy jeszcze na tyle blisko, żebym mógł mówić ci całą prawdę a po drugie to muszę iść na 33 ulicę. Będziesz się za mną wlekł?
 -Nie idziesz do bidula? Nie powinieneś być głodny? Coś mi tu śmierdzi. I jeszcze 33 ulica, Oli coś jest nie tak. Ale idę, bo co będę robił. Mam czas a ty nie masz towarzystwa.
    Zatrzymałem się. Popatrzyłem na niego zimnym wzrokiem. Na prawdę był takim idiotą? 
 -Po co za mną łazisz? Próbujesz być miły, chcesz się zakumplować. Przyłapałem cię z tą twoją.. Jeni, tak? Powinieneś mnie mijać na korytarzach ze spuszczoną głową, odwracać wzrok, unikać jak ognia. Ale ty starasz się do mnie dotrzeć. Po co? Wiesz jakie będą konsekwencje, już je poznałeś albo raczej poczułeś.  Ni myślisz, że będzie lepiej jak po prostu odwrócisz się i pójdziesz w swoją stronę?
 -Może masz racje. -Mówił poważnie i patrzył mi prosto w oczy.- Ale zawsze jesteś sam. Nawet jeśli wszyscy cię omijają to gdy tylko znajdziesz się poza zasięgiem ich głosu sypią się obelgi, przezwiska, dziwne teorie. Nie zauważałem cię, nie wiedziałem ,że istniejesz aż do tego incydentu z Jeni. Masz racje, najpierw uciekałem, mijałem cię ze spuszczoną głową, chociaż ty i tak nie zwracałeś uwagi, jakby nic nie istniało. I wtedy zaintrygowały mnie te obelgi. Nikt z nich cię nie znał, ale każdy miał zdanie. Po tej krótkiej rozmowie w nocy okazało się, że większość złych słów jest sporo przesadzona. A poza tym, uwielbiam zagadki. Jesteś jedną wielką zagadką. Co tam siedzi pod blond włoskami? Odkryję to i dopiero wtedy zdecyduję, czy jesteś osobą godną uwagi czy nie.
    Patrzyłem na niego, starając się ukryć zdziwienie. Jaki normalny facet by coś takiego powiedział? A może po prostu ja jestem nienormalny, bo mi takie słowa nie przeszłyby przez gardło. Zacząłem się śmiać. Najpierw cicho, potem coraz głośniej. Ludzie mijali nas dziwnie się na mnie patrząc. Miałem wszystko gdzieś. Facet był na prawdę dziwny. Zanim się zorientowałem dostałem w twarz.
 -Przerażające. -Powiedział teatralnie. -mieliśmy iść na ulice 33, nie?
 -Ano, chodźmy. - Ten policzek mówił więcej niż cała wypowiedź Desmonta. Pomyślałem, że mogę mu zaufać. Ten ostatni raz będzie albo moim zwycięstwem albo porażką.

3 komentarze:

  1. Motywacja mówisz... To wiedz, że chce Cie zmotywować z całych sił :D
    Rozdziały chodziarz krótkie, to ciekawie. Nie powiem, że jestem jakoś uszczęśliwiona ich długością. Są na takim jakby pograniczu. No nic może potem będzie trochę lepiej.
    Wszystko nabiera kolorytów, po woli ale to dobrze. Nie jest przez to nudno.
    Będę czekać na następny rozdział :)
    Weny życzę :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że jesteś. Wszystkie twoje komentarze biorę sobie do serca a rady staram się wprowadzić w życie. Też wydaje mi się, że rozdziały są takie troszkę krótkie, piszę taki rozdzialik, piszę, piszę. Gdy już go wrzucę okazuje się połowę krótszy niż wydawał się być ;_; Ale popracuję nad tym, obiecuję :D

      Ostatnio nic się nie pojawiało nie tyle z braku weny co przez podły nastrój. Nadrobię! Przysięgam! ;)

      Usuń
    2. Miło, że bierzesz sobie moje opinie do serca. Naprawdę milo.
      Widzę, że poprawiłaś to o czym mówiłam, teraz jest o wiele lepiej :)

      Mam propozycję. Co ty na to, aby porozmawiać bardziej prywatnie? Przeboleje nawet gg jeśli będzie taka potrzeba. Pisze to, bo wydajesz się być ciekawa osóbką a ja lubię takie istoty :)

      Pozdrawiam i trzymam za słowo w kwestii nadrabiania postów :)

      Usuń